'
Temat dniaUwaga Cykliści! Gravel Karp Adventure w Osieku Powiat BocheńskiRozstrzygnięcie konkursu dla NGO w zakresie kultury, sportu i turystyki Gmina DrwiniaUroczystości 70 - LECIA OSP Niedary połączona z odsłonięciem tablicy pamiątkowej Franciszka Gajosa
Bezpieczeństwo publiczneUWAGA! Akcja ochronnego szczepienia lisów przeciwko wściekliźnie

Z dopłatami za pan brat (art. Michał Kik)Drukuj




Zapewne większość z Państwa, kiedy ma się udać do jakiegoś urzędu, czyni to niechętnie, a przejście przez "proces urzędowy” uważa za ścieżkę przez mękę. Postaram się zatem nieco oswoić temat związany ze składaniem tzw. wniosków „rolnośrodowiskowych”, dzięki którym można uzyskać wsparcie finansowe, między innymi do hodowli zwierząt gospodarskich ras rodzimych, czy innymi słowy ras lokalnych.




W dalszej części artykułu wymienimy wszystkie te rasy, do hodowli których dopłaty takie można uzyskać. Zanim jednak o tym, zadajmy sobie podstawowe pytanie: po co chronić rasy stare, wymierające, zastępowane w produkcji przez rasy nowe, bardziej wydajne, o bardziej ukierunkowanej produkcji? Czyż nie jest to cofanie się w rozwoju i marnowanie publicznych środków? – zapyta niejeden z czytelników. Otóż okazuje się, że w całej Unii Europejskiej naukowcy i urzędnicy dokładają wszelkich starań aby uratować przed wymarciem rasy pierwotne. Czy jest to kierowane jedynie poczuciem lokalnego patriotyzmu i sentymentalizmem? Są naukowe i w pełni wymierne korzyści zachowania dla potomności zwierząt wyhodowanych przez naszych przodków. Okazuje się, że są one zawsze lepiej dostosowane do lokalnych uwarunkowań środowiska, lepiej wykorzystują dostępną na danym terenie paszę, są odporne na choroby i gorsze warunki utrzymania. Mówiąc potocznie są mniej „wychuchane i wydmuchane” niż rasy przeznaczone do tzw. produkcji intensywnej. Niewykluczone, że w przyszłości rasy te okażą się wręcz niezbędne do ratowania populacji zwierząt dotkniętych np. jakimś rodzajem choroby, na które być może okażą się odporne. Zachowanie więc bioróżnorodności w obrębie zwierząt hodowlanych, ma takie samo znaczenie jak walka o przetrwanie ginących gatunków zwierząt dzikich. Dodatkowym atutem w hodowli takich ras lokalnych jest fakt pewnej mody na „ekologiczne” produkty pozyskiwane z takich właśnie zwierząt. Badania wykazały, że np. mięso czy jaja dawnych ras lokalnych ma obniżoną zawartość cholesterolu, lepsze walory smakowe. Oczywiście hodowla takich ras zawsze sprowadza się do ekstensywnego ich utrzymania, a zatem nie może konkurować pod względem opłacalności z chowem intensywnym. Zbyt jeszcze powoli rośnie w naszym społeczeństwie świadomość wartości zdrowej żywności, poza tym zbyt jeszcze jesteśmy społeczeństwem ubogim, aby mogło pozwolić sobie na zwiększenie wydatków na żywność „ekologiczną” – lepszej jakości ale i w wyższej cenie. Powyższe fakty utwierdzają nas w tym, że ze zdwojonym wysiłkiem należy wspierać hodowców, którzy postanowili zachować rodzime rasy zwierząt gospodarskich dla potomności.

Po tym wstępie przejdźmy może do wymienienia tych rodzimych „perełek” polskiej myśli hodowlanej, dla których Państwowy Instytut Badawczy – Instytut Zootechniki zatwierdził program ochrony.

Płatności można zatem uzyskać do:
1. Bydło: polskie czerwone, białogrzbiete, polskie czerwono-białe, polskie czarno-białe.
2. Konie: koniki polskie, hucuły, małopolskie, śląskie, wielkopolskie, sokólskie, sztumskie.
3. Owce: wrzosówka, świniarka, olkuska, polska owca górska odmiany barwnej, merynos odmiany barwnej, uhruska, wielkopolska, żelaźnieńska, corideil, kamieniecka, pomorska, cakiel podhalański, merynos polski starego typu, czarnogłówka, owca pogórza.
4. świnie: puławska, złotnicka biała, złotnicka pstra.
5. kozy: koza karpacka.

Wymienione wyżej zwierzęta, o ile jest ich w gospodarstwie określona liczba samic (o czym za chwilę), otwierają drogę do starania się o dopłaty w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (w biurach powiatowych) w ramach tzw. Płatności rolno - środowiskowo - klimatycznych w ramach PAKIETU 7 – Zachowanie zagrożonych zasobów genetycznych zwierząt w rolnictwie.

Przytoczmy teraz minimalną ale i maksymalną liczbę samic w stadzie, które uprawniają do starania się o dopłaty (liczba maksymalna została ustalona dla bydła i dla świń).

Aby więc wniosek nasz został pozytywnie rozpatrzony musimy posiadać na stanie stada następującą ilość samic:
- 4 krowy tej samej rasy (maksymalnie 100)
- 2 klacze tej samej rasy
- 5 owiec matek rasy olkuskiej, 15 matek rasy cakiel podhalański, 30 owiec matek merynos polski starego typu, 10 owiec matek ras pozostałych.
- 3 kozy matki
- 10 loch rasy puławskiej (maksymalnie 70 loch)
- 8 loch rasy złotnickiej białej lub złotnickiej pstrej (w przypadku stada objętego programem ochrony przed 01.01.2006 – 6 sztuk u białej i 3 loch u pstrej) (maksymalnie 100 loch stada podstawowego).

Musimy pamiętać o tym, że wniosek rolno-środowiskowo-klimatyczny nakłada na nas zobowiązanie do przestrzegania pewnych określonych zasad przez okres 5 lat. Jakie to zobowiązania?
Musimy posiadać tzw. plan działalności rolnośrodowiskowej (aby go uzyskać polecam udać się do najbliższego Ośrodka Doradztwa Rolniczego (ODR) – gdzie tzw. doradcy rolnośrodowiskowi pomogą nam go przygotować).
Mamy także obowiązek zachowania wszystkich trwałych użytków zielonych i elementów krajobrazu nieużytkowanych rolniczo, a stanowiących tzw. dzikie ostoje przyrody (w naszych niewielkich gospodarstwach, poprzecinanych naturalnymi miedzami nie jest to trudne).

O płatności z wspomnianego pakietu 7 mogą starać się hodowcy, którzy posiadają gospodarstwa rolne o powierzchni użytków rolnych nie mniejszej niż 1 ha (dla ARiMR liczą się hektary fizyczne, a nie przeliczeniowe). Zanim nabędziemy zwierzęta ras lokalnych musimy pamiętać o tym ,że ich posiadanie zobowiązuje nas do posiadania tzw. siedziby stada. Aby mieć zarejestrowaną w ARiMR siedzibę stada musimy wcześniej uzyskać tzw. numer EP (numer ewidencyjny producenta). I pierwszy (EP) i drugi krok (siedziba stada) załatwimy w czasie jednej wizyty w biurze powiatowym ARIMR. Należy przygotować sobie dowód osobisty, numer konta bankowego, na który mają być przelewane przyszłe dopłaty, a także numer działki ewidencyjnej, na której znajduje się budynek gospodarczy gdzie przebywają nasze zwierzęta.
I tutaj pozwolę sobie na małą dygresję osobistą jako pracownik agencji z ponad 12 letnim stażem . Nie bójmy się pytać!!! Jakże często dochodzi do błędów i nieporozumień na linii urzędnik – beneficjent właśnie przez brak pytań, a co za tym idzie brak wzajemnego zrozumienia. Proszę pamiętać, że nie ma pytań głupich – bywają tylko głupie odpowiedzi. Szanujmy się wzajemnie i ten apel należy skierować do obu stron, spotykających się na terenie biur agencji, a i przecież nie tylko tam. Z jednej strony pracownicy muszą pamiętać, że to co dla nich jest od ponad 10 lat chlebem powszednim, to dla nowych beneficjentów stanowi swego rodzaju „czarną magię”, z drugiej strony każdy z odwiedzających nas rolników musi zdawać sobie z wymienionego wyżej faktu sprawę i dlatego właśnie pytać, pytać i jeszcze ras pytać! Nieraz jestem świadkiem „skrótów myślowych” stosowanych przez urzędników, które dla beneficjenta wydają się jakimś niezrozumiałym bełkotem. No, bo jak zareagowaliby Państwo słysząc od urzędnika (bez przeczytania całego artykułu) – „musi pan sobie założyć numer EP” ?! – oczywiście widząc na twarzy rolnika osłupienie zwykle urzędnik uświadamia sobie co właśnie powiedział i zaczyna już tłumaczyć z „urzędniczego” na polski.
Powróćmy może jeszcze na chwilę do tego jakie obowiązki ma posiadacz zwierząt gospodarskich (i to niezależnie od tego czy starać się będzie o dopłaty czy też nie!). Otóż zwierzęta takie jak bydło, owce, kozy i świnie, podlegają obowiązkowi oznakowania. Są to w przypadku bydła, owiec i kóz kolczyki, w przypadku świń kolczyki lub tatuaż. Konie zostały wyłączone z „jurysdykcji” agencji, a ich ewidencją (konie posiadają paszport) zajmuje się Polski Związek Hodowców Koni. Każdy posiadacz bydła, owiec, kóz i świń ( z wyjątkiem JEDNEJ sztuki świń – utrzymywanej na potrzeby własne) zobowiązany jest do prowadzenia księgi rejestru gdzie zapisywane są wszelkie ubycia i przybycia zwierząt do i ze stada. W tym zakresie obowiązują nas także ściśle określone terminy na zgłoszenie wybyć i przybyć do i z siedziby stada do biur agencji. I tak w przypadku bydła jest to 7 dni kalendarzowych, w przypadku świń 30 dni ( za wyjątkiem urodzenia prosiąt gdzie termin na rejestrację mamy do dnia przed opuszczeniem przez nie stada). W przypadku owiec i kóz mamy 180 dni na zgłoszenie urodzenia młodych zwierząt. Należy wspomnieć, że terminy ustalone przez Polskę są terminami najdłuższymi jakie dopuszczają unijne dyrektywy.
I tutaj zapewne większość z Państwa będzie się oburzać, że po co, że na co, że czemu aż takie to wszystko restrykcyjne… wiele starszych osób komentuje dość niewybrednie, że takie przepisy to „już były Panie za okupacji!”. Należy jednak pamiętać, że wraz z otwarciem granic, zwiększonym handlem między krajami, ba! między kontynentami nawet, a także przez nie do końca przemyślane próby intensyfikacji produkcji i obniżenia za wszelką cenę jej kosztów „nabawiliśmy się” takich zagrożeń i niebezpieczeństw jak chociażby BSE u bydła czy Afrykański Pomór Świń u trzody. Głównym zatem powodem znakowania zwierząt i śledzenia ich ruchów między gospodarstwami, rzeźniami, punktami skupu itp. jest próba zapobiegania panoszeniu się chorób zwierząt, które zagrażają nie tylko im samym ale i nam konsumentom. Nie obrażajmy się zatem na te przepisy, bo służą one nam wszystkim, a tym bardziej rodzimym rasom zwierząt gospodarskich, które w ten sposób łatwiej jest chronić przed zagrożeniami z zewnątrz. I tak sobie czasem myślę Szanowni Czytelnicy dokąd zmierzamy z tą szaloną ekonomią i opłacalnością? Kiedy wszyscy trujemy się żywnością produkowaną przez ludzi mających w głowach tylko jeden cel – minimalizację kosztów i maksymalizację zysków. Czy Homo sapiens w tym momencie nie stanie się ofiarą własnych wynalazków i napędzanego przez siebie postępu? Tym bardziej, że przecież mamy do czynienia w naszych rejonach z nadprodukcją żywności. Cóż jednak z tego kiedy idziemy w ilość, zapominając o jakości? Pewnie niejeden z Państwa zadaje sobie podobne pytania…
Mając powyższe na uwadze, tym bardziej powinniśmy wspierać ekstensywne i jak najbardziej zbliżone do natury metody chowu i hodowli zwierząt ras lokalnych. A produkty uzyskiwane z ich chowu powinny częściej gościć w naszych domach i na naszych stołach.

Jakie kwoty można było uzyskać w tym roku do ras rodzimych? Prezentuje to poniższe zestawienie:
- bydło: 1600 zł do sztuki
- konie: 1500 zł do sztuki
- owce: 360 zł do sztuki
- świnie: 1140 zł do sztuki
- kozy: 580 zł do sztuki.

Wnioski o dopłatę składa się w terminie od 15 maja do 15 czerwca. Należy jednak pamiętać, że termin składania wniosków jest co roku podawany do publicznej wiadomości i może ulec pewnym modyfikacjom. Aby nie zanudzać Państwa szczegółami pozwolę sobie podać adresy stron internetowych gdzie można uzyskać więcej szczegółów oraz numery, na które można dzwonić. I jak już wspomniałem wcześniej – nie bójcie się Państwo korzystać i pytać! Te instytucje zostały powołane i działają dla Was – dla Waszego dobra!
(Michał Kik)

Strona Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa

www.arimr.gov.pl


(podstrona dot. Płatności rolno - środowiskowo - klimatycznych):

Informacje:


numer infolinii ARiMR : 800 38 00 84


Wykaz ośrodków doradztwa rolniczego:


WYKAZ


Artykuł ukazał się na łamach  grudniowego numeru miesięcznika "Fauna i Flora".
Publikujemy za zgodą Redakcji.