'
Temat dniaDroga w Słomce od jutra zamknięta ! Powiat BocheńskiZostań Superortografem Powiatu! Województwo MałopolskieUwaga Cykliści! Gravel Karp Adventure w Osieku
Powiat BocheńskiRozstrzygnięcie konkursu dla NGO w zakresie kultury, sportu i turystyki

Połowy na PacyfikuDrukuj



CZĘŚĆ I - "Wyprawa w nieznane"

Wypad na wielką wodę był podróżą zamierzoną w nieznane zakątki Oceanu Spokojnego/Pacyfiku/ dalej zwanego Wielkim. Obszar o powierzchni 178,7 mln.km2 czyli 1/3 całej ziemi. Wyprawa 3-osobowa to ROY-DON i DZIDEK.

Wylądowaliśmy po 2-godzinnym locie w VANCOUVER , mieście ponad 1-milionowym w zachodniej Kanadzie owiane splendorem jednego z najpiękniejszych miast na świecie. Jego geograficzne położenie i zabudowa architektoniczna usprawiedliwia po części jego urok.

Wieżowce i dużo zieleni ze względu na jego morski wilgotny klimat sprzyja uprawie owoców i warzyw.Zimy są łagodne a lata umiarkowane co ma duży wpływ na rozwój turystyki.Komunikacja promowa łączy z wyspami na całej linii wód przybrzeżnych.
To tu w odległości 100 km. w pobliskich górach mieście kurorcie WHISTLER odbyła się Zimowa Olimpiada w 2010 roku.

Pierwsze kroki a raczej jazdę samochodem przez miasto zaliczyliśmy w drodze do hotelu gdzie zatrzymaliśmy się na 2 doby przed wielkimi połowami. Następny dzień rano przywitaliśmy rozgrzewką na zielonej murawie tak dla zasady. Przeważnie wszyscy Goście hotelowi dla relaksu próbują swoich możliwości na kortach golfowych.
I to było też pierwsze w życiu zetknięcie się Dzidka na polu golfowym w tym ekskluzywnym dla bogaczy sporcie.
Wbrew pozorom nie jest to takie proste i łatwe.Trafienie kijkiem w niewielką białą piłeczkę wymaga wiele umiejętności i chyba kilka lat treningu. Po kilku nieudanych trafieniach raczej w ziemie gdzie zaznaczyły się dołki, łącznie ze zniszczeniem trawnika moje zamiłowanie do tego sportu zmalało do zera.

Wolałem jeździć pojazdem/ meleksem/ i dowozić małe okrągłe krążki dla zaawansowanych już graczy.Zaś szukanie piłeczek w gąszczu krzaków to specjalność chłopców w różnym wieku a nawet dziewczynek za jedyne 1 dolar od sztuki co przy nieudolności graczy-amatorów było względnie dobrą kasą biorąc pod uwagę całodzienne zabawianie się starszych Panów.
Wieczorem spacer po ruchliwych ulicach miasta,oświetlonych ulicach różno-kolorowymi neonami sklepów i nocnych lokali sprawiało niezapomniane wrażenie i utkwiło mi w pamięci do dziś dnia. Napisy na szyldach i reklamy w językach różnych narodowości przeważnie chińskim reklamują różnorodność towarów z całego prawie świata.

Trzeci dzień to już przelot małym samolotem prywatnych linii do miejsca przeznaczenia czyli na północną stronę prowincji po wielką rybę na wyspę o nazwie Queen Charlotte Island.Tutaj punkt zbiorczy i przystań w dalszą drogę już helikopterem na pełne wody.I znów pierwsze doświadczenie jakże miłe, bo wszystko co się dzieje po raz pierwszy w naszym życiu zaciekawia i uczy.

Prosty,pionowy start helikopterem bez wyczucia samego lotu i 12 miejsc siedzących,wygodnych przekonuje o słuszności takowych powietrznych pojazdów na usługach Ludzi.
Po 20 minutach w przestworzach i widokach z małych okienek na przeźroczysta niebieską w blasku słońca tafle wody to piękne przeżycie każdego turysty. I znów prostopadłe lądowanie na pełnych wodach Oceanu Wielkiego na niewielkim kwadratowym lądowisku nieco większym od samego helikoptera -a raczej drewnianej kładce.Stamtąd prosto na pokład statku turystycznego.Wycieczka 4-dobowa, 2-osobowe koje piętrowe. Wyżywienie cało-dobowe pełne z dodatkiem wytrawnych win zaspokajały gusta turystów.
Jedynie co zakłócało spokojny sen to motory pracujące przez całą dobę / obowiązkowo/ to praca lodówki dla utrzymania w chłodzie żywności i przetworów jak oświadczył właściciel statku/szyper/.


CZĘŚĆ II - "Wielka ryba"

Wszystkie dni zaczynały się wyjazdem po śniadaniu motorówkami na szerokie wody Oceanu Spokojnego w obsadzie 2 lub 3 osobowej a szum pracujących jednocześnie silników kilkunastu motorówek budził ze snu wszelką okoliczną zwierzynę i ptactwo.
I zaraz na lesistych brzegach Oceanu i pobliskich krzewach słychać było śpiewne głosy ptaków wszelkiego gatunku i kolorów polujących na świeżą rybę.I w takiej to scenerii oddalamy się szybko na pełną wodę szukając łowiska wielkiej ryby za pomocą aparatu będącym na wyposażeniu każdej motorówki zwanej s o n a r -fish czyli wykrywacza a raczej poszukiwacza wielkich łowisk ryb.
A Ocean choć Wielki to jednak bez większej fali jakby utożsamiał się ze swoją nazwą Spokojny.I tak buszując po wodach Oceanu z dala widać było wielką rybę wyskakującą ponad lustro wody a doświadczeni rybacy mówili że to d e l f i n y.
I jak tu nie wieżyc stałym rybakom o zagrożeniach,ze taka ryba choć nie groźna to jednak swoją masą i siłą może wywrócić nawet średniej wielkości lodź żaglową.
My całe szczęście mamy motorówkę,którą w każdej chwili przyspieszając możemy odjechać się na bezpieczną odległość. Należy tylko dokładnie zapoznać się z wcześniej wydanymi instrukcjami jak zachować się w takiej sytuacji w spotkaniu z duża rybą.Jakby jednak nie pomyśleć to widoki były niezapomniane, gdyż ich "pokaz" co chwile unoszące się nad wodą kilkanaście na raz sztuk wielkiej ryby były pięknym widowiskiem.

Woda szczególnie wielka w ziemskiej przestrzeni to żywioł zawsze groźny,niebezpieczny dla Człowieka. Szczęściem jest dla nas że w tym czasie,kiedy my penetrujemy jego głębiny jest jak sama nazwa wskazuje spokojny.Widoki również wspaniałe na zadrzewione lesiste brzegi Alaski-wyspy oddalonej od granic USA a przynależne to terytorium Stanów Zjednoczonych./ W roku 1867 Car Rosji Aleksander II sprzedał dla USA -czytaj Alaska/odległość ok.2300 km a od wybrzeży zachodniej Kanady 2.133 km
Wszystko co nas otacza cała przyroda i jej bogactwo tak pod woda jak i na powierzchni robi niezapomniane wrażenie.
To warto zobaczyć i przeżyć a wspomnienia pozostaną na zawsze.


CZĘŚĆ III - "U brzegów Alaski"

Na pełnych wodach Pacyfiku zarzucamy wędki w nadziei,że złapiemy grubą rybę która jest szczególnie poszukiwana do wpisania się na listę rekordzistów i nagrody. Największą złowioną sztuke rejestrują kamery i zapisana jest w księdze rekordów a amator -wędkarz otrzymuje o d z n a ke wzorowego rybaka.W naszym zespole m e d a l em wyróżniony jest ROY,któremu dopisało szczęście złowić rybe - c h i n o o k- o wadze 55 lb.
Odpływające każdego ranka po śniadaniu motorówki żegnają z wielkim krzykiem ptaki wspomniane
poprzednio koczujące na krzaczastych wzdłuż całej linii brzegowej Oceanu w oczekiwaniu na pojawienie się ławicy ryb.Na naszej akwenie można złowić przeważnie - salmona - a my mamy ambicje na -halibuta-ale trzeba oddalić się na wielką wodę już na obszary amerykańskie.
Tam latarnia morska wyznacza linie przepływu wód terytorialnych ale przecież woda nie zna granic i ryby też..Płyniemy swoją motorówką dalej aż pod brzegi ALASKI.Tu zatrzymuje nas patrol graniczny na motorówce ale widząc znaki rozpoznawcze tut.właściciela - organizatora wypadów,dali znak ręką - GOOD LUCK i ruszyliśmy na głębokie wody po wymarzoną rybę która buszuje na tut.głębinach.
Wielokrotny rzut kilkumetrową wędką na kołowrotku nie dał rezultatu ąż dopiero po zmierzchu ryba złapała haczyk.Nie była to wielka zdobycz ale satysfakcja pełna i dzień zaliczony. I tak było przez całe 5 dni rano i przed wieczorem kiedy dla znawców ryba podobno najlepiej bierze. I tak wszyscy bez względu na wiek i płeć wybierali się w rejs .Bo przecież tu chodzi raczej o czynny relaks a nie zawodowy wyczyn, chociaż każda zdobycz cieszy i satysfakcjonuje .
Zasada była, że łowimy wszyscy do jednego" kosza" i dajemy do zamrażalni w celu przygotowania do przetwórstwa na gotowy wyrób.Tam specjaliści- kucharze już zamrożone pakują jednakowo po 12 kilogramów w kartonowe paczki różnych gatunków ryb w różnych ilościach,bez względu ile i jaką rybę oddano w depozyt.
W dniu powrotu podwieziono do samolotu i tam każdy zabiera jedno opakowanie imienne do domu.Zawartość paczki wliczona jest jak się okazało w kosztach całej wycieczki. Taka jest procedura połowów zapewniająca tym samym dobre samopoczucie amatora morskich - niezapomnianych wrażeń w liczona w koszty ogólne ekspanady.
Wycieczka była udana,domownicy zadowoleni a ekwipunek był smacznym dodatkiem dla całej Rodziny. W myśl powiedzenia podróże kształcą było to nowe doświadczenie w jakże innej dziedzinie jak dotychczas na co dzień. .A zdrowe oceaniczne powietrze pozwala zapomnieć o obowiązkach zawodowych chociaż na kilka dni i daje moc działania od nowa, bo taki winien być cel każdej podróży turystycznej.
Droga powrotna taka sama -helikopterem do bazy na wyspie Queen Charlotte Island, którą można znaleźć na mapie a stamtąd samolotem do Vancouver i następnie do miejsca stałego zamieszkania gdziekolwiek jesteśmy i żyjemy na kuli ziemskiej.


Zdzisław K.
(rybak weekendowy)

Komentarze

#1 | bourad 1 dnia 10 października 2011 10:30
bylem w Vancouver i uwazam ze to jedno z najpiekniejszych miast jakie widzialem ,a troche podrozowalem po swiecie.

Dodaj komentarz

Nick:




Reklama

Pogoda

pogoda

Ankieta

Brak przeprowadzanych ankiet.