'
Temat dniaKolejny Konkurs Wielkanocny dla Kół Gospodyń już za nami Gmina DrwiniaKonkurs Wielkanocny Bezpieczeństwo publiczneSzpital w Bochni. Zoperowano pacjenta z ogromnym guzem nowotworowym
Województwo Małopolskie25 LAT POLSKI W NATO

WykopkiDrukuj



Jesień – październik, to czas kopania ziemniaków. Jakże nie wspomnieć tego okresu, skoro nim zachwycali się poeci, muzycy, dokumentując swoimi dziełami ten okres. Nie bagatelne są prawa przyrody, skoro po okresie wegetacji i plonowania, wszelakie życie przygotowuje się do zimowego przetrwania

Chociaż jesień kojarzy się z deszczowymi dniami i długimi wieczorami, chłodem i wszelaką chandrą, jest to pora roku, która nakazuje i wyznacza określone prace w każdym gospodarstwie, niemal dla wszystkich domowników.

Kiedyś ten czas był porą niezwykle pracowitą, pełną różnych wyzwań związanych z przygotowaniami do zimowego przetrwania. Zaczynała się praca, która gromadziła i jednoczyła sąsiadów, całe rodziny, przy kopaniu ziemniaków, które potrwają od 2 – do 3 tygodni.

W okresie młodości, także zasmakowałem zajęć w tym wykopkowym okresie. Mam to zapisane w mojej pamięci jako tak zwane kopanie (ziemniaków i buraków), które jakże różniły się od dzisiejszej pracy.

Kopanie ziemniaków na zagonach grobelskich z odległych czasów malują się w mojej pamięci bardzo kolorowo, na których widzę…, pośród ściernisk utkanych nićmi „babiego lata”, długich smug niebieskich warkoczy dymów ciągnących się nad zagonami, gruchotu zsypywanych ziemniaków do paki osadzonej na podwoziu pojazdu - o „napędzie gniadego”, wymianie nowinek i ciekawostek kopiących ziemniaki czyli plotkowaniu, które umilało ciężką pracę. Niewiasty rozstawione między bruzdami, uzbrojone w motyki i kosze wiklinowe, niczym żołnierska tyraliera, opanowując ziemniaczysko, posuwają się krok po kroku do przodu, pozostawiając za sobą spulchnioną glebę, zarzuconą uschniętymi badylami z krzaków ziemniaczanych, a przed sobą koszyki z wikliny nadwiślańskiej, napełniane urobkiem w postaci posegregowanych ziemniaków.


Chłopcy, którzy powrócili ze szkoły - pieką w popiele ze spalonej naci ziemniaki. Po ulicach pokrytych kałużami jadą wozy napełnionymi ziemniakami, ciągnionymi przez: konie, popędzane batami, aby szybko dojechać do zagrody, złożyć ziemniaki w piwnicy i powrócić na ziemniaczysko. Rzędy niewiast z głowami okrytymi kolorowymi chustami, ciągle z wielkim trudem wymachując motykami idą do przodu napełniając koszyki ziemniakami z rozkopanych krzaków, które mężczyźni opróżnią i załadują wozy. I tak przez cały dzień z małymi przerwami na posiłek i odpoczynek trwają wykopki, aż głos dzwonu z wieży kościelnej da swoim dźwiękiem sygnał, że czas na „Anioł Pański” i powrót do domów. Zagony opuszczają kopiący. Chłopcy po opróżnieniu ogniska, dogaszają resztki ognia, gospodarze zabierają wozy napełnione ziemniakami, kierując się ku wsi. Ulice zapełniają się zmęczonymi ludźmi, wesołą młodzieżą, jak również bydłem powracającym z wypasu na resztkach zielonej trawy, które porykuje , tym samym dając znak swojego zadowolenia. Jeszcze prace domowe w gospodarstwie i chwila odpoczynku, aby ponownie według tego samego scenariusza wyjść w pole do kopania. Zebrane plony pozwolą bezpieczne przetrwać okres zimowy i trwać w następnych okresach.

Dziś zbiory ziemniaków siłą rzeczy to zupełnie inne czynności, choć ukierunkowane na ten sam cel co ongiś.
. Motykę - zastąpiły różnego rodzaju kopaczki konne i mechaniczne, kombajny w różnych konstrukcyjnych rozwiązaniach. Urządzenia te prace albo zminimalizowały, albo wyeliminowały, chociaż u niektórych gospodarzy z trudem bywały akceptowane. Pozostały tylko te same czynności przy przechowywaniu tej jakże w dalszym ciągu niezbędnej potrawy w jadłospisie człowieka i nie tylko. Piwnica i kopce to sposoby na przechowywanie ziemniaków. .

Ziemniak, który żywił i nadal jest ważnym składnikiem naszego stołu, w przeszłości był również wykorzystywany w leczeniu różnych dolegliwości, według receptury miejscowych „znachorów”. Ziemniaki w pewnym okresie stały się środkiem do łagodzenia niedomagań organizmu człowieka. Jako surowe ziemniaki były stosowane na okłady poparzonych miejsc, łagodziły bóle żołądka i dwunastnicy. Górne drogi oddechowe leczono – wdychając parę z gotujących się ziemniaków

A przecież to warzywo, w Polsce prawie do końca XIX wieku było nie znane. Skąd i w jaki sposób pojawiło się w naszej ojczyźnie.

Kiedy Jan III Sobieski wracał ze zwycięskiej wyprawy po bitwie z Turkami pod Wiedniem, cesarz Leopold dla Marysieńki, zony naszego króla, ofiarował właśnie jako prezent ziemniaki (krzaki). Początkowo uważano, że cesarz obdarował żonę zwycięscy oryginalnym kwiatem i tak ów „kwiat” był pielęgnowany i traktowany na dworze królewskim.. Z czasem eksperymenty ogrodnika dworskiego - mającego pieczę nad tym dziwnym „kwiatem” utwierdziły go, że bulwy owego kwiatu -podarunku są jadalne i smaczne.

Dziś ziemniak nazywany kartoflem, a także pyrą, w kilku odmianach, jest powszechny, - niemal jak chleb. W Europie i w Polsce jest przyrządzany i stosowany w przeróżnych sposobach. Spożywany jako cały, okraszony omastą lub puree z pieczeniami mięsnymi i dodatkami w postaci sałatek i kiszonek lub po prostu smażony w postaci placków ziemniaczanych. A ile rodzajów klusek i pierogów, - przyrządzanych z ziemniaków pojawia się na naszych stołach.. Dawniej dzieci za przyzwoleniem piekły sobie placuszki na rozgrzanej płycie kuchennej, dzisiaj nazywane chipsami kupują w sklepiku szkolnym Ziemniaki pieczone przy okazji wypieku chleba, w piecu chlebowym lub wspominane ziemniaki z ogniska, to również rarytas.

Ażeby zamknąć temat prac jesiennych, będących przygotowaniem do zimy, należy wspomnieć o tak zwanym kiszeniu kapusty, którą obowiązkowo należało wykonać do końca października, czyli przed uroczystościami Wszystkich Świętych. Późniejszy termin nie wchodził w rachubę, - mówiono „kapusta się popsuje”.

Najpierw kapustę obierało się z brudnych liści i usuwało głąb. Szatkowano ręcznie i warstwami ubijano w beczce. Ale czasami ten proces kiszenia kapusty stawał się czynnością rytualną, w której uczestniczyło więcej osób. Jedni czyścili kapustę, inni szatkowali. Któryś z mężczyzn , tęgi i zdrowy, w tym czasie moczył nogi w ciepłej wodzie, - przeniesiony na plecach do beczki, dozowaną warstwami poszatkowaną kapustę deptał. Po zakończeniu pracy oczywiście gospodyni częstowała podwieczorkiem.

„Od świętej Jadwigi, z pola na wyścigi!”.


Emil z Gliwic.
Listopad ‘17

(Fot.-D-Krześniak)

Komentarze

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?

Dodaj komentarz

Nick:




Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?

Reklama

Pogoda

pogoda

Ankieta

Brak przeprowadzanych ankiet.