'
Temat dnia14 KOLEJNYCH INWESTYCJI DZIĘKI OSZCZĘDNOŚCIOM PO PRZETARGOWYM Bezpieczeństwo publiczneAkcja krwiodawstwa 7 kwietnia 2024 roku Bezpieczeństwo publiczneAwans st. bryg. Piotra Gadowskiego na stanowisko Zastępcy Małopolskiego Komendanta PSP
Bezpieczeństwo publiczneWażny komunikat bezpieczeństwa!

„Wszystko kwitnie wkoło”Drukuj



Wszystko, to znaczy co? W piosence Skaldów pod powyższym tytułem w radosnym, wiosennym nastroju kwitną parasolki, bzy, ja i ty, nawet stróż Walenty. W życiu powszednim kwitnienie ma o wiele szerszy zakres i nie zawsze wesoły wydźwięk. Kwitnie wiedza obok ciemnoty, mądrość obok głupoty. Kwitnie miłość obok nienawiści, egoizm obok altruizmu, skąpstwo obok rozrzutności, zawiść, ale też, na szczęście, chwalebne odruchy serca. Ku utrapieniu władz kwitnie szara strefa. A język jak kwitnie!– przysłowiowe wiązanki barwnych, niekoniecznie pachnących epitetów fruwają w różnych przestrzeniach komunikacyjnych. Na szczęście kwitną również rośliny, które, choć także toczą walkę o byt, rozpychają się, podbierają sobie pokarm i światło, przynajmniej robią to bezgłośnie. Ich świat trzyma się wiernie swojego rytmu. Kto przetrwał zimę, zbiera siły, eksploatuje energię matki-ziemi i pnie się ku słońcu. Tak było zawsze i, miejmy nadzieję, zawsze będzie, chyba że zachłannej, bezmyślnej ludzkości uda się zniszczyć wspaniałą szatę swojej planety. Na razie udaje się ją tylko, mniej lub bardziej rozumnie, zmieniać, co może zauważyć każdy, zwłaszcza jeżeli żyje trochę dłużej i przyroda jest mu bliska. Według moich spostrzeżeń to, co obecnie rośnie na polach uprawnych i na ugorach, w ogrodach warzywnych i kwiatowych, a nawet wewnątrz mieszkań, różni się znacząco od tego sprzed kilkudziesięciu lat.

Temat szeroki, ale skupię się jedynie na roślinach ozdobnych. Co w tej dziedzinie dzieje się obecnie - każdy widzi; ja przypomnę, jak było dawniej. Wracam więc wyobraźnią do lat dziecinnych i zaglądam najpierw na parapety okienne. Tam najczęściej spotykało się wielobarwne i wielokształtne pelargonie, drobnokwiatowe begonie, obowiązkowo zielenił się mirt potrzebny na wianki pierwszokomunijne, tudzież ślubne. Oprócz tego okryte mgiełką cieniuteńkich igiełek asparagusy-paprotki, czasem rozmaryn (kiedyś ozdoba, dziś przyprawa), rzadko oleander lub jakiś kaktus. Wszystko w glinianych doniczkach zwanych fajerkami, niekiedy w blaszanym dziurawym garnku, niezdatnym już do kuchennego użytku, i w próchniczej, żyznej ziemi wybieranej z wierzbowych dziupli. W Wielki Tydzień w kościele pojawiały się okazałe hortensje, których ciężkie pompony stopniowo przechodziły z koloru śnieżnobiałego w różowy, potem fiolet, wreszcie niebieski.

A co w wolnej przestrzeni? W ówczesnej rzeczywistości każda miedza, każdy kawałek łąki był wykaszany, wyżęty sierpem, ale i tak od wczesnej wiosny obficie kwitły drobniutkie stokrotki polne, bladoliliowe rzeżuszki, złocisty mniszek, czarniawe kozie bródki, zaś nieco później fioletowy bodziszek, różowe firletki i złoto-białe margerytki. Podmokłe tereny Wiśliska pokrywały kobierce kaczeńców i skromniutkie kępki jakże wdzięcznych błękitnych niezapominajek. W pełni lata wśród nadwiślańskich wiklin ukazywały się wysokie, żółte wiechy nawłoci, zaś w zbożach ulubione przez dzieci szafirowe bławatki i różowawe kąkole, skądinąd zaciekle tępione przez rolników. Bliżej jesieni, jeżeli im się udało przetrwać, zakwitały dzikie odmiany astrów – fioletowe marcinki.

Najważniejsze jednak były kwiaty uprawiane w przydomowych ogródkach.


„Popatrz! Tam kiedyś był ogródek matki, w nim to uczyła mnie poznawać kwiaty;
tuż za pogródką, dwa kroki od chaty – przez całą długość prościutkie rabatki…”
/Władysław Rutkowski: „Matczyny ogródek”/.

Wypisz, wymaluj, jak w moim rodzinnym domu. Od czołowej ściany budynku oddzielała ten ogródek gliniana ścieżka - pogródka właśnie – i balustradka z drewnianych sztachetek, na której opierały się wiotkie gałązki białej i różowej pnącej róży, w letniej porze okryte kaskadami drobnych kwiatów. Korzystała z tej podpory także kępa wiciokrzewu. Bez pomocy obywały się sztywne pędy fioletowych irysów, jako też biało-bordowe i amarantowe floksy, natomiast okazały krzak piwonii o kwiatostanach ciężkich i tak bogatych w płatki, że jeden wypełniał połowę koszyczka do sypania na procesji, trzeba było palikować. Między tymi wieloletnimi bylinami musiały się jeszcze zmieścić sadzone na wiosnę bulwy georginii i absolutnie niesamodzielne łodyżki pnącego pachnącego groszku. Na końcu tego panoszył się, osłaniający drobniejszą kolorową brać od złośliwych zachodnich wiatrów, okazały krzak pospolitego bzu-lilaka. W jego wonnych kiściach szukało się szczęścia: nietypowych, bo pięciopłatkowych kwiatuszków. W jego też cieniu chroniły się krzewinki marunki oraz drobnokwiatowe chryzantemy, bardzo przydatne przy jesiennej dekoracji grobów. Niższe piętro to rośliny jednoroczne: wielobarwne astry, czerwonokrwiste szałwie, odurzające wonią lewkonie, dumnie wyprostowane cynie, skromniutkie, ale bezkonkurencyjne pod względem zapachu maciejki i rezedy. Między nimi akcent specjalny: dwa okrągłe klomby obsadzone srebrzystolistnymi kępkami zimotrwałych goździków, w środku zaś wypełnione bratkami i stokrotkami. Gdzieś po bokach pyszniły się jeszcze okazałe gladiole i lwie paszcze.

Odrębny akapit należy się tradycyjnym białym liliom, które na szczęście do dziś nie dały się pokonać nowszym odmianom, dzięki czemu raz w roku mogę sobie kupić nieziemsko pachnący bukiet i przenieść się w „kraj lat dziecinnych”. Z takim symbolem niewinności w dłoni ówczesne ośmiolatki przystępowały do Pierwszej Komunii.
Lilie to monarchinie traktowane z należną atencją, ale całe wcześniej wymienione „pospólstwo” także cieszyło się ogromną sympatią. Pozyskiwane było ze skrzętnie zbieranych i przechowywanych cebul, kłączy, nasion, we właściwym momencie wysiewanych, rozsadzanych, przerywanych, chronionych od chwastów. Jego wzrastaniu zawsze towarzyszyło radosne oczekiwanie połączone z niepokojem (co z tego wyrośnie, czy lewkonie, astry i cynie okażą się „sierdziste”, czy też, nie daj Boże, „łyse”?) Niespodzianek nie sprawiały jedynie bratki i stokrotki kupowane w stanie już kwitnącym. Żadnych zabiegów nie wymagały natomiast samo rozsiewające się wielokolorowe ostróżki, wielkoliściasty o różowych kitkach rdest, purpurowe kiście szarłatu. Zjawiało się „toto” bezceremonialnie wśród roślin warzywnych, często w nadmiarze.

Były we wsi oczywiście i bogatsze ogródki. Można w nich było dostrzec rzadkie wówczas pierwiosnki, bladoniebieski barwinek, narcyzy, czasem nawet koronę cesarską czy różowe serduszka. Uginały się pod białymi pomponami gałęzie kalin, pachniały wieczorami jaśminy. Ciekawe, że, podobno typowo sielskie, malwy znałam tylko ze wspomnień mamy.
Tu drobna refleksja. Dziś nie żałuje się terenu na kawał wystrzyżonego trawnika ozdobionego egzotycznymi krzewami i bylinami, dawniej niejedna gospodyni z bólem serca ograniczała grządki kwiatowe do minimum, bo przecież ważniejsze były warzywa i owoce. Za to te skromne rabatki mieniły się bogactwem barw, kształtów, urzekały mnogością zapachów. W upalne dni pobrzmiewały brzęczeniem pszczół, a w sierpniowe wieczory czarowały muzyką świerszczy
.
Taki mniej więcej obraz kwitnienia zachowała moja pamięć - i wystarczy. Jednak zanim skończę, proponuję mały kwiz – sprawdzian znajomości języka naszych przodków, gwary grobelskiej. Spróbujmy wybrane z powyższego tekstu dzisiejsze nazwy kwiatów dopasować do podanych niżej, używanych kilkadziesiąt lat temu. A więc co to jest/było:
głowoc, kokostyl, maślonka, muszkata, niezgoda, pani młodo, parsywka, siyrotka, siwe leluje, ślypoki, tureckie proso, wycka, ziabie łocka, zimowe ziele ?

Owocnego zgadywania i mnóstwa kwiatów wokół
Maria Teresa







(Zdjęcia 2, 4, 6 – autorki, 1, 3, 5 – ze stron: przyroda.osiedle.net.pl, galeria-kwiatow.com, onaturzebezkomentarza.blox.pl)

Komentarze

#1 | Roman dnia 16 czerwca 2015 12:25
Przyznam, że kilka nazw zachowało się w głowie z czasów pobytów u Babci. Większość jednak nie jest mi znana - można się tylko domyślać?
#2 | Zdzislaw dnia 17 czerwca 2015 21:07
Dziekujemy za piekne opisywanie tamtych trudnych ale jakze pieknych lat naszej mlodosci..
Te i inne artykuly- znajduja poczesne miejsce nie tylko w moim archiwum pamieci.
Oczekujeny na nastepne wspomnienia ku radosci naszych serc i umyslow.

Zalaczam pozdrowienia.

Dodaj komentarz

Nick:




Reklama

Pogoda

pogoda

Ankieta

Brak przeprowadzanych ankiet.