'
Temat dnia14 KOLEJNYCH INWESTYCJI DZIĘKI OSZCZĘDNOŚCIOM PO PRZETARGOWYM Bezpieczeństwo publiczneAkcja krwiodawstwa 7 kwietnia 2024 roku Bezpieczeństwo publiczneAwans st. bryg. Piotra Gadowskiego na stanowisko Zastępcy Małopolskiego Komendanta PSP
Bezpieczeństwo publiczneWażny komunikat bezpieczeństwa!

"Szykowne frelki" i u Ślązaka jest wesele !Drukuj



Wesele w śląskiej rodzinie, jego obrzędy, celebracja,, z zachowaniem zwyczajów przekazywanych przez pokolenia, było najbardziej rozbudowanym obrzędem rodzinnym. Do nierozłącznych zdarzeń należały: zaloty, zmówiny, zaręczyny, ślub „we kościele”, uczta weselna, poprawiny i wypros.

W oparciu o opinie starszych mieszkańców Śląska i różnych opisów, dla porównania z weselem poprzednio opisanym, - „grobelskim”, obraz godów weselnych w tym regionie ma bardziej rozbudowaną obrzędowość. Zaznaczyć należy, że zróżnicowanie w tradycjach weselnych, w określonych regionach Śląska było duże, ale zawsze ubogacone tradycyjnymi zwyczajami.
Rodzina śląska była dzietna i religijna. Pozycja kobiety, matki czy żony w tradycyjnym śląskim układzie rodzinnym, była określana trzema słowami: dzieci,. kościół, kuchnia (Kinder, Kirche, Kuche). Nie dyskryminowało to niewiasty, wręcz przeciwnie stanowiło i podkreślało rolę i wartość matki i żony w rodzinie śląskiej.
Młoda dziewczynka (Ślązaczka) w wieku 12 lat, kiedy wkraczała w okres dojrzewania z „dziołszki” stawała się „frelką” i była zobowiązana nosić strój regionalny. Starsze dziewczyny w wieku 16 – 17 lat z „frelki” stawały się „pannami” lub inaczej „pannami na wydaniu”. No i co dalej?. Rodzice, a szczególnie matka, zaczynała rozważać i rozglądać się za odpowiednim „kawaliyrym” dla córki, bo przecież w domu dorastają inne.

Wobec tego ….-
Zolyty; ważnym i miłym okresem przedślubnym był czas, w którym młodzi początkowo spotykali się niezobowiązująco, oczywiście badając swoje charaktery i przyzwyczajenia. Tak zwane „randki”, podczas których kawalyir (chłopiec) spotykał się z lipstą (panną), odbywały się w ustalone dni (środy i soboty). Po kilkumiesięcznym randkowaniu, kiedy rodzina lipsty, dobrze poznała kawalyira następowały zaręczyny (zrynkowiny).
Idzie Hanys na zolyty
Biere bukiet i maszkiety,
Ancug, bindre przebiyro
Bo do Hildy się wybiyro. renia

Jest to powszechny i bardzo stary zwyczaj weselny. Jednak zaręczeni stawali się oficjalnie kandydatami do ślubu (ożenku), dopiero po daniu u faroszana (proboszcza na farze) na zapowiedzi.
Odtąd narzeczony odwiedzając swoją wybrankę, - w jej rodzinnym domu, był zobowiązany do różnorakich podarunków dla swej wybranej, - przekazywanych podczas każdych odwiedzin, jako dowód miłości. Również rodzice dostawali stosowne upominki w dowód szacunku, a rodzeństwo młodsze narzeczonej oczekiwało na bombony.
W okresie narzeczeństwa był czas na tak zwaną „smowę”, która obejmowała bezpośredni okres przygotowań do wesela. Narzeczony posyłał w swoim imieniu i swoich rodziców, - tak zwane „klyty”(swaty), którzy przedstawiali rodzicom narzeczonej wielkość i rodzaj posagu. Gdy podano na stół w czasie spotkania poczęstunek, oznaczało, że strony (rodzice) doszły do porozumienia i ugody. W takiej sytuacji ustalono datę ślubu, ilość gości z jednej i drugiej strony i inne sprawy. Mając te ustalenia młodzi mogli iść na farę, aby dać na zapowiedzi.
Farosz przez trzy kolejne niedziele ogłaszał z ambony o zamiarach narzeczonych. Po ogłoszeniu pierwszej zapowiedzi, para narzeczonych wszędzie pojawiała się wspólnie. Po trzecim czytaniu rozpoczynało się krzątanie przed-weselne. Narzeczeni teraz już oficjalnie razem chodzili do kościoła, na zabawy i na odpusty. Narzeczony był zapraszany na obiad niedzielny przez matkę narzeczonej.


Ustalony dzień wesela był podstawą do spraszania gości wg listy uprzednio ustalonej. W okresie narzeczeństwa młodzi oszczędzali i gromadzili środki na nowy ancug (garnitur), a młoda musiała mieć kilka nowych kreacji. W ślubnym obleczeniu panny młodej winny być między innymi: korale (zygloki), wionek mirtowy, fartuch (zapaska), kiecka i jokla, szczewiki… Natomiast pan młody ubierał się: w kamizele i błyszczące knefle, goloty z blizami (spodnie), lilowa jedbowka (zamiast krawatu), woniaczka z mirty, szczewiki.

Starosta albo starostowie, jeden ze strony rodziny narzeczonej, a drugi ze strony rodziny narzeczonego (wybierani z pośród znających obrzędy weselne i zwyczaje), byli bardzo ważnymi ludźmi w czasie godów weselnych. Oni to bowiem nadawali ton obrzędom weselnym mając duże doświadczenie w tej sprawie. Z zachowaniem elementów tradycji weselnych decydowali o przebiegu całej uroczystości weselnej. Mieli wyuczone oracje i określoną reżyserkę uczty weselnej.

Również urządzano wieczór panieński w domu panny młodej. Druhny zbierały się w domu jeszcze panny młodej, śpiewając stosowne piosenki, wiły wianek z mirty dla panny młodej i zwitek z mirty dla pana młodego. Natomiast kawalerowie oraz drużbowie przed drzwiami domu narzeczonej z wielkim hukiem i hałasem rozbijali skorupy: gliniane, szklane, które wywołanym hasłem miały odstraszyć wszelkie zło. Przyszła mężatka mogła wykazać swoją sprawność - szybko sprzątając skorupy.
Ale zanim nastąpiły właściwe ceremonie związane ze ślubem, był tak zwany „wypros”.. Starosta zjawiał się z panem młodym w domu narzeczonej, gdzie był zresztą oczekiwany, szczególnie przez narzeczoną i jej starostę. Piękną oracją starosta pana młodego prosił, aby przyprowadzili im pannę młodą, ponieważ po nią przyszli. Panna młoda z druhnami w tym czasie, - już w stroju weselnym, oczekiwała w komorze. Zanim to nastąpiło z komory wyprowadzano przebrane straszydła. Pytając pana młodego czy o tą mu chodzi, czy to ma być ten „kwiotecek”?. Oczywiście odpowiadano, że oczekują na narzeczoną pana młodego, a nie na to straszydło. Starosta pana młodego ciągle upomniał się o pannę, wybrankę młodego, za którą obiecywał sowicie wynagrodzić.
Kiedy wszystko dobrze się skończyło następowało błogosławieństwo. Przy śpiewie; „Serdeczna Matko”, rodzice znakiem krzyża łączyli młodych na przyszłe życie i błogosławili swoje dzieci na nową drogę życia. Panna młoda na głowie zwykle miała wpięty wianek z mirty, natomiast pan młody do klapy marynarki miał przypięty zwitek z mirty. One to będą przechowywane w oprawionym ślubnym zdjęciu, na którym będzie wypisana data ślubu, imiona i nazwiska małżonków. Zdjęcie takie zwykle wieszano nad łóżkiem
Formowano orszak weselny, w którym młodzi i rodzice oraz goście z orkiestrą, pojazdami konnymi udają się do kościoła Na czele orszaku oczywiście jechała kapela, a za nią młodzi i rodzice. Po drodze przy muzyce kapeli weselnicy śpiewają, a drużbowie wykupują wolny przejazd, drogą do kościoła blokowaną przez bramy (szlogi), przy której przebierańcy oczekiwali na okup. - za zrobienie swobodnego przejazdu. Takich bram mogło być po drodze do fary kilka. Zwykle zapłatą za wolny przejazd był kołacz no i oczywiście wódka weselna, lub grajcary.
Po ceremonii ślubnej na schodach kościelnych młodych zwyczajowo obsypywano ziarnami ryżu, płatkami kwiatów (róży) lub drobnymi monetami, które młodzi musieli pozbierać, nie licząc - zachować.
Orszak weselny w drodze powrotnej nie zachowywał ustalonego porządku. Charakteryzował się popisami ujeżdżania wozów i rożnego rodzaju zwyczajami związanymi z datkami. Dla przykładu; woźnica w pół drogi do domu weselnego zatrzymywał wóz, oświadczając, że złamał bicz na konie, a na kupno nowego nie ma grajcarów i nie mogą jechać dalej. Również w drodze powrotnej kultywowano przyśpiewki, że „….już jedymy od ołtarza, toś już jesteś moja”. Młoda panna oświadczała, że jest wolna i zaraz usłyszała sprzeciw druhen, że jest już nie nasza.
Na podwórku, przed domem weselnym, rodzice panny młodej witali nowożeńców chlebem i solą. Przy stole na honorowym miejscu obok młodych zasiadali rodzice, starostowie, dziadkowie, rodzeństwo i drużbowie. Oczywiście stoły nakryte były białymi obrusami., a pierwszy posiłek czyli obiad to: rosół, nudle z roladą, mięso, tłuste sosy i potrawy z kapusty.
Przy wódce weselnej i piwie śpiewano, głoszono oracje i anegdoty, przyśpiewki, toasty, a przede-wszystkim dużo tańczono.
W czasie uczty weselnej również zbierano różnorakie datki na przykład dla kucharki, która „poparzyła” sobie rękę. Wychodziła taka na środek sali biesiadnej, lamentują, że „poparzyła sobie rękę przy kuchni i co ona teraz poradzi z tą łoparzoną rąką. Musi iść do dochtora, a nie ma pieniondzy.”

O północy pani młoda w niewieściej asyście wychodziła do innej izby, gdzie celebrowano zwyczaj oczepin, podczas których młoda mężatka pozbywała się welonu, by zastąpić go czepkiem, co miało symbolizować, że odtąd już nie należy do stanu panieńskiego. Czepiec jest odświętnym nakryciem głowy mężatki. Ślązaczka po ślubie zaczynała nosić czepiec. Podczas wesela druhny w uroczysty sposób dokonywały oczepin, czyli zdjęcia wianka i założenie czepca. Cały ceremoniał odbywał się o północy, kiedy weselnicy byli już dostatecznie ugoszczeni. Panią młodą sadzano na ławie albo dzieży, aby po zdjęciu wianka nałożyć jej czepiec . Panna młoda oczywiście broniła się (na niby) przed nałożeniem czepka, ale w końcu pogodziła się z tym. Wtedy sama welon rzuciła w kierunku dziewcząt , a ta która go złapała miała pewność szybkiego zamążpójścia. Wracając do izby weselnej po oczepinach, każda panna i niewiasta tańczyła z nową mężatką. Podczas tego tańca była okazja na; żartobliwe przyśpiewki, a przy okazji zbierano datki na czepiec. Bawiono się do białego rana i nie należało wcześniej opuszczać uczty weselnej.
Na tak zwane poprawiny zwykle zapraszano najbliższą rodzinę.
„Pzekladziny” - to już ostatnia ceremonia z obrzędów weselnych. Na przygotowany wóz ładowano posag, a także ulubione rzeczy młodej mężatki. W czasie pożegnania oczywiście wszyscy zanosili się płaczem. Krzyż był pierwszym, który wprowadzono do nowego domu dla młodej mężatki, dalej stół, chleb, sól i pieniądze. Należało bardzo uważać aby przy tej przeprowadzce ktoś nie potknął się o próg.
Rodzina śląska bogata słynęła z dzietności. Tradycyjnie praktykowano zwyczaj, że dziecko przychodzi skądś, - od aniołków z nieba, że jest darem nieba. Zwyczajem było, że po wyjściu „habeny” (wiejskiej akuszerki), kładziono dziecko na progu domu. Ojciec brał noworodka na ręce, wnosił do domu i jako swoje przekazywał w darze matce (żonie). W okresie lata „habene” wyręczał „bocion”. c.d.n.

Pozdrawiam -- Emil z Gliwic pyrsk

Październik 2013r

Komentarze

#1 | M.T. dnia 19 października 2013 22:46
Śląsk i Ślązaków znam mało, ale sądzę, że podobnie jak górale w dużej mierze kultywują stare obyczaje nie tylko w zespołach folklorystycznych. Ciekawi mnie jednak ile młodych śląskich par bierze ślub w tradycyjnych strojach opisanych przez Autora? Wyrazy uznania za znajomość tematu.
#2 | emo dnia 25 października 2013 21:42
Myślę, że nie więcej na Śląsku niż w Małopolsce zdarza się, że młode pary biorą ślub w strojach regionalnych. W ogóle zwyczaj ten mam wrażenie zanika. Jakkolwiek w kościele na Krzeptówkach w Zakopanem, ostatnio ksiądz udzielił ślubu młodej parze, podczas którego pan młody był w stroju góralskim, a panna młoda w bieli.

Dodaj komentarz

Nick:




Reklama

Pogoda

pogoda

Ankieta

Brak przeprowadzanych ankiet.